Administracja Donalda Trumpa podniosła stawkę w konflikcie z morską energetyką wiatrową, zapowiadając w dokumentach sądowych, że zamierza cofnąć pozwolenie dla projektu New England Wind – farmy planowanej u wybrzeży Massachusetts i Rhode Island o mocy do 2,6 GW. To kolejny ruch w kampanii przeciwko inwestycjom offshore na wschodnim wybrzeżu USA.
Jak wynika z materiałów procesowych, administracja uderzyła już w co najmniej pięć projektów na różnych etapach przygotowań i budowy, wydając nakazy wstrzymania prac lub dążąc do unieważnienia wydanych zgód.
Duński koncern Ørsted odpowiedział pozwem, domagając się natychmiastowego uchylenia nakazu wstrzymania robót dotyczącego Revolution Wind – budowanej farmy o mocy 700 MW u wybrzeży Rhode Island i Connecticut. Spółka przekonuje, że inwestycja jest zrealizowana w około 80% i została zatwierdzona przez 15 federalnych i stanowych urzędów po wieloletniej procedurze obejmującej trzy kolejne administracje prezydenckie.
W skardze złożonej w Sądzie Okręgowym Dystryktu Kolumbia Ørsted wnosi o pilne zabezpieczenie, wskazując, że nakaz Biura Gospodarki Oceanicznej (BOEM) z 22 sierpnia grozi „poważną i nieodwracalną szkodą” dla projektu oraz uniemożliwia dotrzymanie 20-letnich kontraktów sprzedaży energii. Firma podaje, że wydała już około 5 mld dolarów, a w razie anulowania prac poniesie ponad 1 mld dolarów kosztów zerwania umów. W ocenie dewelopera decyzja BOEM spełnia kryteria „arbitralnej i kapryśnej” ingerencji w rozumieniu Ustawy o postępowaniu administracyjnym.
Biały Dom i podległe mu agencje prezentują różne uzasadnienia swoich działań – od obaw o bezpieczeństwo narodowe po ochronę fauny morskiej. Deweloperzy oraz część analityków ripostują, że za ofensywą stoją preferencje polityczne, a nie merytoryczne wady projektów. Dennis Wamsted z Institute for Energy Economics and Financial Analysis ostrzegł 3 września, że wstrzymywanie lub cofanie pozwoleń dla już zatwierdzonych inwestycji może podkopać finansowanie przedsięwzięć energetycznych w całym sektorze, nie tylko wiatrowym.
Taka nieprzewidywalność regulacyjna, jego zdaniem, eroduje zaufanie do państwa i winduje koszty kapitału, bo każdy kredytodawca będzie się liczył z ryzykiem administracyjnej blokady „w ostatniej chwili”.
Konsekwencje odczuwają nie tylko inwestorzy i banki
Branżowa organizacja Oceantic Network oceniła, że rząd podważa rozwijaną w 40 stanach krajową sieć dostaw o wartości 25 mld dolarów i naraża amerykańskie inwestycje prywatne na polityczne szantaże.
Według organizacji wstrzymywanie budów i cofanie zezwoleń po latach analiz urzędniczych przełoży się na wyższe ceny prądu dla milionów odbiorców, zagrozi łańcuchom dostaw w stoczniach, hutach i fabrykach oraz osłabi bezpieczeństwo energetyczne USA. To – jak podkreśla – sygnał ostrzegawczy dla całego przemysłu, który może stać się celem kolejnych administracji.
Wątek bezpieczeństwa systemu elektroenergetycznego podnosi także operator rynku ISO New England. W sierpniowym oświadczeniu instytucja przypomniała, że Revolution Wind jest uwzględniany w analizach krótkoterminowej i przyszłej niezawodności sieci. Opóźnienie projektu, zaznaczono, zwiększa ryzyka dla stabilności dostaw w regionie.
Równolegle BOEM wykonał nagły zwrot w sprawie New England Wind. Agencja połączyła siły z jedną z grup skarżących i zawnioskowała do sądu o nowy harmonogram postępowania, zapowiadając dobrowolny wniosek o przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia i – osobno – o unieważnienie własnej decyzji zatwierdzającej projekt. Deweloper inwestycji, Avangrid, do czwartku nie złożył odpowiedzi w aktach.
Spór o morską energetykę wiatrową stał się tym samym testem granic władzy wykonawczej nad już przyznanymi pozwoleniami i wiarygodności federalnego procesu decyzyjnego. Jeśli nakazy wstrzymania i cofnięcia zgód zostaną utrzymane, mogą ustanowić precedens, który na lata podbije premię za ryzyko dla amerykańskich projektów infrastrukturalnych. Jeżeli jednak sąd przychyli się do argumentacji Ørsted i innych deweloperów, administracja będzie musiała przedstawić znacznie mocniejsze, spójne podstawy prawne dla blokowania inwestycji, które przeszły wieloetapową weryfikację i są kluczowe dla bilansowania regionów o rosnącym zapotrzebowaniu na czystą energię.
W krótkim terminie na znaczeniu zyskują sprawność sądów i kalendarz energetyczny Nowej Anglii. Każdy miesiąc opóźnień przy Revolution Wind i New England Wind to nie tylko rosnące koszty budowy i finansowania, lecz także większa presja na ceny energii oraz na lokalne łańcuchy dostaw, które rozkręciły się w oczekiwaniu na wieloletni portfel zleceń. Dla inwestorów ten konflikt jest sygnałem, że w USA trwa nie tyle dyskusja o miksie energetycznym, ile o regułach gry – i o tym, czy państwo potrafi dotrzymywać własnych decyzji.
Czytaj też:

