Sejm uchwalił ustawę, która formalnie przesuwa w czasie obowiązek raportowania ESG dla tysięcy polskich przedsiębiorstw. Nowelizacja ta dostosowuje krajowe przepisy do unijnej dyrektywy 2025/794 i wpisuje się w szerszy trend deregulacyjny obserwowany w całej Unii Europejskiej. Przedsiębiorcy zyskali więcej czasu, ale czy rzeczywiście wykorzystają go mądrze?
Zapisz się na newsletter Kompasu ESG
Co dokładnie się zmienia?
Nowe prawo wprowadza korekty w ustawie o rachunkowości, ustawie o biegłych rewidentach, firmach audytorskich oraz nadzorze publicznym. Najistotniejsze zmiany?
- Przesunięcie obowiązku raportowania ESG dla dużych firm („druga fala”) z 2026 na 2028 rok (raport za 2027 rok).
- Przesunięcie obowiązku dla notowanych MŚP („trzecia fala”) z 2027 na 2029 rok (raport za 2028 rok).
- Skreślenie art. 14 ust. 6, który wcześniej przewidywał dodatkowy dwuletni „opt-out” dla notowanych MŚP – po zmianach jest zbędny.
- Utrzymanie pierwotnych terminów dla największych firm („pierwsza fala”, czyli PIE > 500 pracowników) – te nadal raportują za 2024 rok w 2025 roku.
Dlaczego zdecydowano się na „stop-the-clock”?
Deregulacja została zainicjowana przez Komisję Europejską, która dostrzegła, że nadmierne obowiązki raportowe zaczynają podważać konkurencyjność unijnych firm – szczególnie w kontekście rywalizacji z podmiotami spoza UE. Dyrektywa 2025/794 nie tylko wprowadza opóźnienie, ale także zapowiada reformy tzw. „Omnibus I”, m.in. ograniczenie liczby zobowiązanych jednostek, uproszczenie pytań dotyczących łańcucha wartości i rezygnację z obowiązkowych standardów sektorowych.
Skala zmian – kto zyskał czas?
Z odroczenia skorzysta:
- Około 3120 dużych firm,
- Ponad 130 notowanych MŚP,
- 1179 firm audytorskich, które zyskają więcej czasu na przygotowanie rynku do obowiązkowej atestacji raportów.
Rząd podkreśla, że zmiany nie niosą skutków budżetowych. Brzmi nieźle, ale ekonomiści już zaczynają pytać, czy „zero kosztów” nie okaże się zbyt optymistycznym założeniem, gdy firmom przyjdzie jednak budować systemy raportowania na ostatnią chwilę.
ESG na zasadzie dobrowolności?
Nowelizacja wprowadza też możliwość dobrowolnego raportowania ESG przez te podmioty, które widzą w tym wartość – np. chcą pozyskać kapitał, lepiej komunikować strategię zrównoważonego rozwoju albo zbudować zaufanie rynku. W ustawie zaznaczono, że takie firmy będą mogły samodzielnie zdecydować o sporządzeniu raportu – nawet jeśli nie obejmuje ich obowiązek formalny.
Opozycja? Konsultacje? Reakcje rynku?
Ustawę poparło 428 posłów, zaledwie 9 było przeciw. To pokazuje, że dla ustawodawcy był to projekt politycznie bezpieczny. Jednak pojawiły się też głosy krytyczne – np. Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (SEG) wskazuje, że wykreślenie art. 14 ust. 6 może być pochopne, skoro w Brukseli prace nad opt-out-em wciąż trwają.
Co to oznacza w praktyce?
Z jednej strony – więcej czasu to mniej stresu. Z drugiej – powstaje pytanie, czy firmy realnie wykorzystają dany im „oddech”. Przesunięcie terminu raportowania ESG może prowadzić do uśpienia czujności, a tym samym do odłożenia wdrażania niezbędnych narzędzi IT, zbierania danych i budowania kompetencji.
Warto przypomnieć, że ESG to nie tylko regulacja, ale i przewaga konkurencyjna. Firmy, które potraktują czas jako szansę, zyskają lepszą pozycję negocjacyjną w relacjach z inwestorami, kontrahentami czy klientami. Natomiast ci, którzy zaczną działać dopiero w 2027 roku, mogą obudzić się w panice.
Ustawodawca naciska pauzę, ale to nie znaczy, że kasuje mecz. Odroczenie raportowania ESG dla tysięcy firm to przede wszystkim moment na strategiczne przygotowania. Dziś jeszcze można działać bez presji. Za dwa lata ci, którzy zlekceważą temat, mogą już tylko liczyć na łut szczęścia i wyrozumiałość organów kontrolnych. Wniosek? Oddech nie jest po to, by się zdrzemnąć, lecz by złapać rytm. ESG wróci – lepiej być gotowym.
Czytaj dalej:
- Jak bank Credit Agricole zarządza kwestiami środowiskowymi, społecznymi i związanymi z ładem korporacyjnym? [RAPORT za 2024 r.]
- KE wprowadza uproszczenie taksonomii zrównoważonego rozwoju, aby zmniejszyć biurokrację
- Polskie ciepłownictwo dobijane przez regulacje. Czy elektrociepłownie przetrwają zimę?