Po latach przerwy Polska znowu będzie miała Ministerstwo Energii – samodzielny resort, który ma zintegrować rozproszone dotychczas kompetencje związane z bezpieczeństwem energetycznym kraju. Ruch ten budzi uzasadnione zainteresowanie, nie tylko ze względu na rangę zagadnień energetycznych, ale także w kontekście coraz bardziej złożonych zagrożeń: klimatycznych, gospodarczych i geopolitycznych. Czego możemy się spodziewać po nowym ministerstwie i jego pierwszym szefie, Miłoszu Motyce?

Nowe rozdanie i nowy układ sił w rządzie

Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska, ogłoszona 23 lipca 2025 roku, przebiegała pod hasłem „porządek, bezpieczeństwo i przyszłość”. To nie tylko zmiana personalna, lecz także poważna korekta struktury administracji rządowej. Kluczowe decyzje dotyczyły utworzenia dwóch nowych resortów: Ministerstwa Energii oraz centrum finansowo-gospodarczego. Oba mają wspólny mianownik – uspójnienie polityki i zwiększenie skuteczności państwa w obliczu wewnętrznych i zewnętrznych turbulencji.

Zapisz się na newsletter Kompasu ESG

W Ministerstwie Energii skupi się nadzór nad kluczowymi segmentami sektora energetycznego – m.in. elektroenergetyką i ciepłownictwem – dotychczas rozproszonymi między Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwo Przemysłu. To posunięcie ma wyraźny cel: ograniczyć chaos kompetencyjny i umożliwić szybsze reagowanie na sytuacje kryzysowe oraz lepsze planowanie strategiczne.

Miłosz Motyka – kim jest nowy Minister Energii?

Na czele reaktywowanego resortu stanął Miłosz Motyka – dotąd wiceminister klimatu, odpowiedzialny za sektor OZE i elektroenergetyki. Motyka to polityk PSL, z wykształcenia inżynier środowiska, aktywny społecznie i z doświadczeniem samorządowym. Jego nominacja jest sygnałem, że nowy resort ma mieć silną agendę merytoryczną, opartą na doświadczeniu w energetyce i ochronie środowiska, a nie tylko na zarządzaniu politycznym.

Jego dotychczasowa aktywność w administracji wskazuje na dobre rozeznanie w realiach branży oraz wyzwaniach związanych z transformacją energetyczną. Biorąc pod uwagę aktualny stan krajowej infrastruktury i rosnące ryzyko blackoutów, nie jest to nominacja ceremonialna – tylko zadaniowa.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo:

Zakres kompetencji Ministerstwa Energii

Ministerstwo Energii przejmie tzw. dział „energia” z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Oznacza to, że zachowa ono kompetencje związane z OZE, klimatem i środowiskiem, natomiast kwestie takie jak:

  • elektroenergetyka,
  • infrastruktura energetyczna,
  • ciepłownictwo,
  • polityka energetyczna kraju,
  • bezpieczeństwo dostaw,
  • współpraca międzynarodowa w obszarze energii,

trafią pod kuratelę ministra Motyki.

To również oznacza, że departamenty ciepłownictwa i elektroenergetyki zmienią resortowe barwy. Co istotne – OZE (np. off-shore i energetyka wiatrowa na lądzie) zostają w MKiŚ, a więc pojawi się nowy, bardziej przejrzysty podział: Ministerstwo Klimatu będzie odpowiedzialne za zieloną transformację, natomiast Ministerstwo Energii – za operacyjne bezpieczeństwo systemu.

Antyblackout i zamrożenie cen – pierwsze priorytety

Wśród najpilniejszych zadań nowego ministerstwa znalazły się dwa tematy, które trudno uznać za drugorzędne: przygotowanie pakietu antyblackoutowego oraz utrzymanie zamrożonych cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych.

Pakiet antyblackoutowy, przygotowywany we współpracy z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, ma obejmować zarówno rozwiązania legislacyjne, jak i operacyjne. Kluczowym elementem jest poprawa koordynacji między operatorami sieci dystrybucyjnych a operatorem systemu przesyłowego (PSE). Dziś wiedza o tym, co się dzieje w systemie, bywa rozproszona. Zgodnie z założeniem nowej polityki, PSE ma mieć nie tylko obraz aktualnej sytuacji, ale także zdolność przewidywania, co się wydarzy. To ma zwiększyć bezpieczeństwo i elastyczność systemu.

Kolejnym punktem na agendzie będzie mrożenie cen energii. Przepis wprowadzony przy okazji nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej przewiduje przedłużenie zamrożenia cen prądu na poziomie 500 zł/MWh netto na IV kwartał 2025 roku. To działanie ma charakter osłonowy i – jak zapowiedział minister – może być rozbudowywane.

Sieci, przyłączenia, ciepłownictwo – co jeszcze trafi pod lupę?

Jesienią nowy resort planuje skierowanie do Sejmu pakietu przyłączeniowego – zestawu regulacji mających ułatwić przyłączanie instalacji do sieci elektroenergetycznej. To odpowiedź na dotychczasowy chaos proceduralny i biurokratyczne bariery, które blokowały rozwój źródeł energii, zarówno odnawialnych, jak i konwencjonalnych.

Ważną zmianą będzie też przejęcie przez resort części zadań związanych z ciepłownictwem. Choć szczegóły nie są jeszcze znane, wiadomo, że chodzi o racjonalizację systemów lokalnych, ich modernizację i lepsze zintegrowanie z polityką energetyczną kraju. A to oznacza spore wyzwania finansowe i logistyczne.

Czy centralizacja się sprawdzi?

Decyzja o konsolidacji kompetencji energetycznych w jednym resorcie to krok w kierunku bardziej zintegrowanego i przewidywalnego zarządzania. Jednak skuteczność tego modelu będzie zależała nie od samej konstrukcji administracyjnej, lecz od szybkości i jakości działań. Przyszłość pokaże, czy uda się uniknąć rywalizacji kompetencyjnej z innymi resortami – zwłaszcza klimatu i przemysłu.

Trudno też nie zauważyć, że nowy resort będzie działał w kontekście rosnącej presji ze strony Unii Europejskiej, która oczekuje szybkiego wdrażania polityki Fit for 55 oraz nowych regulacji z obszaru zielonej transformacji. Napięcia między „zielonym” a „bezpiecznym” mogą być nieuniknione.

Powrót Ministerstwa Energii to próba uporządkowania jednego z kluczowych obszarów funkcjonowania państwa. Zarówno blackouty, jak i rosnące ceny energii pokazują, że nie ma już miejsca na chaotyczne i doraźne decyzje. Resort pod kierownictwem Miłosza Motyki stanie przed zadaniem wymagającym: skutecznego zarządzania bezpieczeństwem energetycznym, bez konfliktu z celami klimatycznymi. Jeżeli się uda – zyska nie tylko rząd, ale przede wszystkim obywatele. Jeśli nie – wrócimy do punktu wyjścia.

Czytaj dalej: