Na tegorocznej edycji LocalTrends w Poznaniu wodór stał się jednym głównych bohaterów dyskusji w kontekście transformacji energetycznej i niskoemisyjnych technologii. Jedną z nich jest paliwo wodorowe. Polska – jak podkreślali eksperci w trakcie naszego panelu – ma na tym polu wiele do zyskania.

Wodór często nazywany jest paliwem przyszłości. Sposoby jego zastosowania można znaleźć nie tylko w transporcie, ale także i w energetyce. Wszystko za sprawą znacznie wyższej gęstości energii w porównaniu z benzyną. Podczas panelu zorganizowanego w trakcie LocalTrends w Poznaniu, eksperci podkreślali znaczenie wodoru dla energetycznej transformacji.

Grzegorz Jóźwiak dyrektor biura technologii wodorowych i paliw syntetycznych w firmie Orlen w czasie dyskusji przypomniał, że Polska zużywa ponad 1,3 miliona ton wodoru rocznie, ale jest to głównie wodór szary. Powstaje on przede wszystkim w przemyśle ciężkim, takim jak przemysł rafineryjny, czy przy produkcji nawozów. Zdaniem Grzegorza Jóźwiaka w przyszłości wodór szary powinien zostać zastąpiony wodorem zielonym, wytwarzanym z odnawialnych źródeł energii. Jest to jego zdaniem duża szansa dla Polski, gdyż niewiele państw europejskich ma takie możliwości wytwórcze.

— Z drugiej strony należy też patrzeć na wodór jak na surowiec, chociażby w takich nowych kierunkach, jak produkcja paliw syntetycznych z wykorzystaniem dwutlenku węgla i w ten sposób zamykania obiegu węgla w gospodarce. Jest to nowy trend, który jest związany oczywiście z regulacjami europejskimi, gdzie zarówno przemysł energochłonny, czy transport morski oraz lotniczy jest zobowiązany do tego, aby emisje zmniejszać. Tutaj odwrotu od tego kierunku nie ma. Wodór w połączeniu z dwutlenkiem węgla najlepiej pochodzenia bio, wykorzystywany jest do produkcji paliw syntetycznych, czy metanolu zielonego, a także zielonego amoniaku. Widzimy w tym ogromną szansę, ale należy zaznaczyć, że w Polsce mamy przede wszystkim duży potencjał produkcji odnawialnego wodoru w oparciu o morską energetykę wiatrową. Tam wielkoskalowe instalacje mają głęboki sens, aby stabilizować produkcję energii elektrycznej na morzu. Wodór powinien być od samego początku zaprojektowaną częścią całego układu gospodarki, aby efektywnie wykorzystać jego potencjał — mówił.

W drugiej połowie września w Poznaniu rozpoczęły się testy pierwszej w Polsce, ogólnodostępnej całodobowej stacji wodorowej Orlen, która będzie zasilać samochody osobowe, ciężarowe, a także autobusy. W ramach umowy podpisanej przez koncern z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji w Poznaniu spółka w najbliższych 15 latach dostarczy na potrzeby poznańskiej komunikacji 1,8 mln kg paliwa wodorowego, którym będzie tankowane 25 autobusów marki Solaris. To największy tego typu projekt wodorowy w Polsce i jeden z nielicznych tak dużych w Europie. W ramach swojej strategii wodorowej Grupa Orlen, do 2030 roku na realizację projektów wodorowych przeznaczy 7,4 mld zł.

Piotr Woźny prezes ZE PAK zwrócił z kolej uwagę, że wszyscy dziś obserwujemy rewolucję w zakresie rozwoju energetyki odnawialnej. Jego zdaniem nadwyżki energii w systemie będziemy mieli regularnie. Prezes ZE PAK podkreślał, że warto je będzie przerabiać, korzystając z tej energii w procesie elektrolizy i zamieniać ją na wodór, by w ten sposób stabilizować system energetyczny Polski.

— Mamy sytuację, w której energii jest tyle w systemie, że producenci płacą za to, żeby ktoś ją od nich odebrał. Polskie Sieci Elektroenergetyczne w tym roku zaczęły korzystać z mechanizmu najbardziej radykalnego, czyli wyłączania zielonych jednostek produkcyjnych. Skoro więc mamy coraz częściej do czynienia z takimi sytuacjami, a myślę, że inwestycje w zieloną energetykę w Polsce są wciąż bardzo intensywnie realizowane, to taka sytuacja wymaga wręcz przerabiania i magazynowania energii przy użyciu wodoru, żeby w sytuacji jej braków w systemie, stabilizować go tym, co zostało wyprodukowane w momencie, kiedy było jej za dużo. Jeśli chodzi o inwestycje w zakresie technologii wodorowych, to ZE PAK wybudował już stację wodorową w Warszawie, a w najbliższych dniach, kolejna zostanie otwarta w Rybniku. Testujemy zastosowanie tego paliwa w transporcie zbiorowym i patrzymy też na to, jak wygląda sytuacja w transporcie indywidualnym. Istotne jest także to, że obecnie zaczynają się pojawiać regulacje europejskie, które wprowadzają pewne obliga co do stosowania takiego, a nie innego wodoru. Bez tego rewolucja ta się nie odbędzie. Podobnie było przecież w przypadku OZE. Tego typu źródła nie rozwinęły się dlatego, że nagle któregoś dnia wszyscy zaczęli budować fotowoltaikę. Wcześnie wprowadzono pewne wymogi, które wymusiły na nas posiadanie zielonej energii — mówił Piotr Woźny.

Wodór szansą dla regionów

Jacek Bogusławski członek zarządu województwa wielkopolskiego mówił, że Wielkopolska, myśląc o rozwoju całego regionu w kontekście wodoru, od razu miała na uwadze możliwość korzystania z bezpiecznej, zielonej energii. Władze województwa już w 2013 roku myślały o technologiach wodorowych.

— Staraliśmy się zapoznać z wszystkimi dostępnymi rozwiązaniami, które są obecnie na świecie i podjąć decyzję, czy warto iść w tę technologię, czy szukać jeszcze innych rozwiązań. To, co zrobiliśmy w 2019 roku, gdy otworzyliśmy Wielkopolską Platformę Wodorową, to był ten moment, gdy zdecydowaliśmy się iść właśnie w tym kierunku. Jest to technologia przyszłościowa, która pozwoli naszemu całemu regionowi szybko się rozwijać. W tej chwili wszyscy mówią o zielonej energii, o jej dostawach do przedsiębiorstw, żeby te mogły zachować swoją konkurencyjność. My właśnie w tym kierunku idziemy. Jest to dziś jeden z najważniejszych aspektów dla przemysłu, który powinien zastępować energię z paliw kopalnianych, energią zieloną. W Wielkopolsce chcemy mieć jak najwięcej odnawialnych źródeł, z których moglibyśmy magazynować energię w wodorze dla stabilizacji całości dostaw energii. Przygotowujemy się też na technologię jądrową i uważamy, że jest to też dobry kierunek. Cieszę się także, że są pewne plany związane z budową wodorociągu z krajów skandynawskich do Polski, gdzie magazyny wodoru mają powstać właśnie w Wielkopolsce. Wodór jest zatem dużą szansą dla Wielkopolski — mówił.

Walerian Majewski ekspert Nexus Consultants, który współtworzył Wielkopolską Strategię Wodorową powiedział, że przy budowie odpowiednich planów, które miałyby realne zastosowanie, ważne jest, by pamiętać o tym, że w zakresie odpowiednich technologii musi istnieć jej podaż i popyt na nią.

— Szacowaliśmy to, jaki może być popyt w regionie i jak należy zapewnić podaż na rynku, by mógł on funkcjonować. Żeby szukać szans rynkowych dla firm, musimy spojrzeć nieco szerzej, zastanowić się, jaki jest potencjalny popyt także w skali regionu. Niemcy zgodnie ze swoją strategią będą potrzebowały 10 razy więcej tego paliwa. Szacunki mówią, że nawet będzie to 3,3 miliona ton, więc zapotrzebowanie na zielony wodór będzie gigantyczne. Biorąc pod uwagę planowany wodorociąg, możemy tutaj szukać swoich szans rynkowych w postaci np. magazynowania wodoru w kawernach solnych. Obecnie bardzo nam brakuje odpowiedniego poziomu podaży zielonego wodoru, wodoru niskoemisyjnego. Wobec tego każdy, kto będzie rozwijał jego produkcję, będzie w naszej ocenie na wygranej pozycji i z pewnością znajdzie zapotrzebowanie na swój produkt — mówił.

Jacek Bogusławski podczas LocalTrends
Jacek Bogusławski członek zarządu województwa wielkopolskiego w trakcie LocalTrends w Poznaniu.

Wodór przyszłością transportu

Wodór ma obecnie coraz większy udział w samym transporcie. Mateusz Figaszewski e-mobility development and market intelligence director w firmie Solaris podkreślał, że jego firma po raz pierwszy zaprezentowała autobus wykorzystujący wodorowe ogniwo paliwowe już w 2014 r. Pierwsze dwa autobusy zostały dostarczone do Hamburga, gdzie jeżdżą do dziś. W 2019 roku firma zaprezentowała obecnie oferowane autobusy w wersji 12. i 18-metrowej.

— Dzisiaj jesteśmy na początku drogi. Rynek autobusów wodorowych bardzo dynamicznie rośnie. W ubiegłym roku wyniósł on około 100 sztuk. Wydaje się, że jest to niewielki wolumen, ale jest to już zauważalna część miksu sprzedażowego w Unii Europejskiej. Cały rynek autobusów miejskich w Europie to około 14 tysięcy pojazdów. Na rok 2025-26 łączna liczba zamówień w naszych zakładach sięga już 500 tego typu pojazdów. Co na tym zyska Polska i zwykły Kowalski? Zyska to, że te pojazdy będą w stu procentach wyprodukowane w naszej fabryce zlokalizowanej pod Poznaniem. Aby móc tego dokonać, musimy współpracować z kilkudziesięcioma dostawcami różnego rodzaju komponentów. Jest to także budowa kompetencji w obszarze technologii wodorowej. W dużej mierze jest to szansa dla absolwentów tutejszych uczelni — mówił.