Raport

Zielony dom – tani w utrzymaniu, odporny na zmiany klimatu, zgodny z ideą zrównoważonego rozwoju to marzenie coraz większej liczby Polek i Polaków. Niestety, w zderzeniu z rachunkami i formalnościami, zapał modernizacyjny wielu właścicieli nieruchomości stygnie szybciej niż ściany nieocieplonego budynku w styczniu. Wyniki najnowszego badania „Mój Zrównoważony Dom” Grupy BNP Paribas pokazują, że aspiracje są wysokie, ale realne działania ograniczają trzy rzeczy: pieniądze, procedury i brak informacji.

Priorytety jasno określone, ale…

Zacznijmy od dobrych wiadomości. Aż 85% badanych Polek i Polaków uznaje poprawę efektywności energetycznej domów za sprawę pierwszorzędną. Niewiele mniej – 82% – wskazuje na potrzebę ochrony przed ryzykami klimatycznymi, takimi jak fale upałów, powodzie czy mrozy. Rośnie też świadomość, że dom energooszczędny to nie fanaberia ekoentuzjastów, ale coraz częściej wymóg rynku. Już 77% respondentów wierzy, że klasa energetyczna budynku będzie wprost wpływać na jego wartość.

Brzmi obiecująco? Tylko na papierze.

Zapisz się na newsletter Kompasu ESG

Zapał gaśnie, gdy w grę wchodzą koszty

Tylko 30% właścicieli nieruchomości deklaruje, że planuje jakiekolwiek działania modernizacyjne. Jedynie 17% zna dostępne źródła finansowania, a 42% twierdzi, że podjęłoby się renowacji, gdyby dotacja pokrywała co najmniej 70% kosztów. Dlaczego tak mało?

Zdaniem ankietowanych modernizacja jest postrzegana jako zbyt droga. 75% badanych twierdzi, że to inwestycja przekraczająca ich możliwości. Dla 32% główną barierą jest brak pieniędzy, a dla 22% brak informacji. Co więcej, 59% uważa, że inwestycja zwróci się dopiero po wielu latach – a przecież wiele osób myśli w kategoriach „tu i teraz”.

Dla porównania: w krajach Europy Zachodniej bariery informacyjne są mniej dotkliwe, a udział osób aktywnie modernizujących swoje domy – zauważalnie wyższy. To sygnał, że Polska nie odbiega od trendów – ale tempo mamy zdecydowanie zbyt wolne.

Procedury, które odstraszają

Nawet jeśli ktoś znajdzie środki, to często zniechęca się po spotkaniu z rzeczywistością urzędniczą. 67% respondentów narzeka na skomplikowane procedury, 57% nie wie, gdzie szukać informacji. Ponad połowa nie zna pojęcia świadectwa EPD (Europejski Paszport Energetyczny), a dla 59% zdobycie tego dokumentu to niemal alchemia.

Dodajmy do tego fakt, że 67% właścicieli nie potrafi znaleźć rzetelnej firmy do przeprowadzenia remontu, a tyle samo sądzi, że banki niechętnie udzielają finansowania na tego typu inwestycje. Jedynie 28% ufa władzom w kwestii informacji o ryzykach klimatycznych. Mamy więc gotowy przepis na stagnację.

Deklaracje kontra działania

Polacy nie są bierni – 74% deklaruje, że dba o efektywność energetyczną swoich domów. Problem w tym, że na deklaracjach się kończy. Tylko 29% podejmuje konkretne działania. 17% nie robi nic, licząc, że przepisy się zmienią. Czekanie na cud? A może racjonalna kalkulacja kosztów i ryzyk? Niezależnie od motywacji – efekt jest ten sam: większość budynków w Polsce wciąż nie spełnia standardów.

Migracje klimatyczno-energetyczne?

Co ciekawe, aż 46% ankietowanych spodziewa się, że w ciągu pięciu lat będzie zmuszona zmienić miejsce zamieszkania – z powodu złej klasy energetycznej domu lub rosnących zagrożeń klimatycznych. To wynik wyższy niż średnia w innych krajach UE i jasny sygnał, że rynek nieruchomości czeka przetasowanie.

Dla jednych oznacza to szansę – np. dla inwestorów kupujących tanie domy i modernizujących je pod wynajem. Dla innych to widmo kosztownej przeprowadzki albo utraty wartości majątku.

Rola sektora finansowego – nadzieja czy iluzja?

BNP Paribas, jako jeden z liderów „zielonych finansów”, stara się wyjść naprzeciw potrzebom właścicieli. W ofercie banku znalazły się kredyty na zielone inwestycje: od termomodernizacji po przydomowe elektrownie wiatrowe. Produkty są dostępne zarówno dla osób fizycznych, jak i mikroprzedsiębiorców. Nie wymagają wkładu własnego do kwoty 500 tys. zł, oferują karencję i elastyczną wypłatę środków.

To dobre rozwiązania – ale skuteczność będzie zależeć od tego, czy Polacy im zaufają. A z tym, jak wiemy, bywa różnie.

Chcemy mieszkać ekologicznie. Chcemy płacić niskie rachunki. Wiemy, że klimat się zmienia, a efektywność energetyczna ma znaczenie. Ale między świadomością a działaniem stoi mur – zbudowany z kosztów, administracji i braku zaufania. A jednak jest światełko w tunelu. Jeśli sektor publiczny uprości procedury, jeśli banki będą działać proaktywnie, jeśli media przestaną mówić językiem urzędników, a zaczną językiem ludzi – to może, krok po kroku, zaczniemy naprawdę zmieniać nasze domy. A nie tylko o tym mówić.

Czytaj dalej: