Mimo postępów w transformacji energetycznej, polska elektroenergetyka nadal jest najbardziej emisyjna w całej Unii Europejskiej. Rośnie też uzależnienie naszego kraju od importu węgla. Biorąc pod uwagę, że biznes w Polsce odpowiada za ponad 70 proc. emisji CO2, to jego przejście na zieloną stronę mocy, mogłoby pomóc odwrócić ten trend.

2023 rok był rekordowy: produkcja z OZE sięgnęła po raz pierwszy 27 proc., a udział węgla w miksie energetycznym spadł do najniższego w historii poziomu 60,5 proc. – to o 10 p.p. mniej niż rok wcześniej. O ponad 40 proc. wzrosła za to produkcja energii z gazu ziemnego. Jednocześnie, rośnie nasze uzależnienie od importowanych paliw kopalnych, a hurtowe ceny energii w Polsce na tle innych krajów Unii Europejskiej utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Jak wynika z najnowszej edycji raportu Forum Energii „Transformacja energetyczna w Polsce”, mimo, że maleje rola węgla i przybywa źródeł odnawialnych, polska elektroenergetyka nadal jest najbardziej emisyjna w całej UE, a pod względem intensywności emisji jesteśmy trzecim krajem na świecie. Tak znaczny poziom emisji przekłada się z kolei na wysokie ceny energii, a w przemyśle – na spadek konkurencyjności ze względu na wysoki ślad węglowy towarów produkowanych w Polsce. Jak podkreślają autorzy raportu, jeśli nic się nie zmieni, w kolejnych latach polska gospodarka narażona będzie na spadek inwestycji.

Rośnie zależność od importu węgla

O ile niewystarczające, ale postępujące zmiany widać w elektroenergetyce, o tyle są one bowiem niemal nieobecne w innych sektorach, takich jak ciepłownictwo czy przemysł. Co więcej, rośnie nasza zależność od importu węgla i jego koszt. Już 43 proc. zużywanej w kraju energii opiera się na paliwach z importu. Tylko w ubiegłym roku Polska wydała na ten cel 138 mld zł (tj. niewiele mniej niż na obronność). W ciągu ostatniej dekady, uwzględniając inflację, koszt importu paliw przekroczył już 1,2 biliona złotych. Ponoszonego ostatecznie przez firmy i gospodarstwa domowe.

Problemem jest brak kompleksowej wizji dekarbonizacji gospodarki oraz planu ograniczania zależności od surowców energetycznych sprowadzanych zza granicy. Ogromnym wyzwaniem staje się mobilizowanie inwestycji – zarówno w spółkach energetycznych, jak i przez inwestorów prywatnych. Tymczasem, to właśnie przedsiębiorstwa mają ogromny wpływ na kierunek, w którym będzie zmierzać transformacja energetyczna. Biznes, odpowiadając za ponad 70 proc. emisji CO2, może znacząco zmniejszyć zależność od paliw kopalnych, o ile oczywiście będzie miał zapewnioną odpowiedną infrastrukturę.

O tym, że zainteresowanie biznesu odnawialnymi źródłami energii rośnie, świadczy chociażby rosnąca – choć ograniczona właśnie brakami infrastrukturalnymi – liczba długoterminowych kontraktów na zakup energii typu cPPA (Corporate Power Purchase Agreement). W Polsce zawarto do tej pory ponad 60 takich umów, z których większość to umowy finansowe, które polegają na tym, że końcowy odbiorca energii zawiera kontrakt ze spółką obrotu, która z kolei kupuje energię z OZE na rynku hurtowym. Przyczyniając się oczywiście do zwiększenia popytu na energię ze źródeł odnawialnych, co stymuluje dalsze inwestycje. Biznes traktuje je jako sposób na obniżenie kosztów energii oraz spełnienie wymogów wynikających z dyrektywy o raportowaniu pozafinansowym (CSRD). Ale żeby przedsięwzięcia tego typu były skalowalne i opłacalne nie tylko dla dużych graczy, konieczne jest wyznaczenie jasnego kierunku transformacji przez państwo, co do tej pory jest największym hamulcem tego typu inwestycji.

Czytaj też: